Spragnieni niech piją, ale nie w sklepie - Picie pod sklepem

Spragnieni niech piją, ale nie w sklepie - Picie pod sklepem
W upał pić się chce, wiadomo... Amatorzy trunków z procentami czasem są tak spragnieni, że piwo muszą wypić koniecznie już w sklepie, ewentualnie przed sklepem. – Ja już nie wiem, co z nimi robić – skarży się pani Anna Krupiak z jednego z osiedlowych sklepików na warszawskich Bielanach. – Boję się, że ciągle będę miała na karku policję albo straż miejską. Podobno można za to nawet stracić koncesję. Ale co ja mam z tymi pijącymi zrobić? – pyta pani Anna.

Pani Anna w zasadzie niepotrzebnie się martwi. Za picie przed sklepem mandat zapłacić może tylko sam pijący. No, chyba że sprzedawca lub właściciel ma coś na sumieniu. Bo jeśli to sprzedawca otworzył piwo klientowi, wówczas on zapłaci mandat. Właściciel sklepu może natomiast zostać ukarany grzywną, a nawet stracić koncesję.
Urząd Miasta lub Gminy wydaje bowiem zezwolenie na sprzedaż napojów alkoholowych z zaznaczeniem, że jest to pozwolenie na sprzedaż alkoholu do spożycia poza miejscem sprzedaży.
– Otwieranie przez sprzedawcę piwa w sklepie bądź ustawienie przed sklepem stolików do konsumpcji piwa wykracza poza zakres objęty zezwoleniem. Stanowi naruszenie określonych w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi warunków sprzedaży napojów alkoholowych (art. 18 ust. 7 pkt 6 ustawy) i skutkuje cofnięciem zezwolenia (art. 18 ust. 10, pkt 2 ustawy) – odpowiada Joanna Tymińska p.o. Dyrektora Biura Działalności Gospodarczej i Zezwoleń w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy. Ponadto przedsiębiorcy, który prowadzi sprzedaż alkoholu wbrew warunkom posiadanego zezwolenia, grozi kara grzywny (art. 43 ust. 1 ustawy).

Pić się chce
Straż miejska przyznaje, że gdy tylko na dworze robi się ciepło, amatorzy picia na świeżym powietrzu – jak grzyby po deszczu – zaczynają popijać przed sklepami. – Okupują zwłaszcza małe sklepiki na Starym Mieście. Ale najchętniej piją w parkach – opowiada Przemysław Piwecki, Rzecznik Straży Miejskiej w Poznaniu. – Za picie w miejscu publicznym, a takim jest też chodnik przed sklepem, grozi mandat – przypomina Piwecki. – Codziennie zatrzymujemy kilkadziesiąt osób pijących w miejscu publicznym. Bywają ciekawe sytuacje, bo pijący pod sklepem działają w sposób przemyślany. Chowają na przykład napoje do torebek papierowych i nie widać, że piją alkohol – dodaje. – Nie ma dnia, żeby ktoś nie zapłacił mandatu – zapewnia.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości mówi:
Art. 43
Kto sprzedaje lub podaje napoje alkoholowe w wypadkach, kiedy jest to zabronione albo bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom, podlega grzywnie. Tej samej karze podlega kierownik zakładu handlowego lub gastronomicznego, który nie dopełnia obowiązku nadzoru i przez to dopuszcza do popełnienia w tym zakładzie przestępstwa określonego w ust. 1. W razie popełnienia przestępstwa określonego w ust. 1 albo 2 można orzec przepadek napojów alkoholowych, chociażby nie były własnością sprawcy, można także orzec zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży lub podawaniu napojów alkoholowych.

Art. 43 [1]
Kto spożywa napoje alkoholowe wbrew zakazom określonym w art. 14 ust. 1 i 2a-6 albo nabywa lub spożywa napoje alkoholowe w miejscach nielegalnej sprzedaży, albo spożywa napoje alkoholowe przyniesione przez siebie lub inną osobę w miejscach wyznaczonych do ich sprzedaży lub podawania, podlega karze grzywny.

Dlaczego przed sklepem pić piwa nie wolno, a przed pubem tak? Wynika to z innego rodzaju zezwolenia. W dokumentach, które trzeba dostarczyć do urzędu, starając się o takie zezwolenia, trzeba zaznaczyć, czy chodzi nam o lokal, w którym będzie można spożywać alkohol na miejscu, czy nie. Inne są też wówczas wymagania sanepidu. Musimy na przykład zapewnić miejsce do spożycia napojów i toaletę.